
Umysł lubi płatać nam figle…
Nie wiem, dlaczego tak jest, ale ewidentnie tak jest…
I niestety zamiast się cieszyć tym, co jest i że wciąż jeszcze jest, to wymyśla sobie – ten umysł, że chciałby inaczej i odciąga nas od tego. co bezcenne, czyli od tego momentu, kiedy jesteśmy naprawdę – czyli od tak zwanego „tu i teraz”….
A gdybyśmy tak na codzień ćwiczyli dwie rzeczy:
OBECNOŚĆ W ZMYSŁACH, czyli w prawdziwym kontakcie z tą chwilą, która się teraz wydarza…
oraz
WDZIĘCZNOŚĆ – jako codzienny rytuał (który z czasem może stać się nawykiem i wtedy ćwiczyć się będzie sam)…
to mogłoby się okazać, że NAPRAWDĘ MAMY WSPANIAŁE ŻYCIE!!!
Taki kwantowy skok:
🔹 Z głowy – do ciała.
🔹 Z oczekiwania – w zanurzenie się w obecności.
🔹 Z braku – w obfitość doświadczeń.
WOW!!!
Jak może być jeszcze lepiej???