Ostatnio jakoś poważnie się zrobiło w moich wpisach – nawet choroba zagościła i rytualne indonezyjskie pochówki…


A ja przecież cieszę się każdego dnia – z wielu drobnych rzeczy, co mnie spotykają:

♦ Jak znajduję czas na słuchanie muzyki i coś naprawdę niezwykłego odkrywam (poniżej znajdziecie tytuł bardzo pięknej i wartościowej produkcji)
♦ Gdy na ławeczce pod szkołą mego syna – tak zwanym przypadkiem – przysiada się do mnie diva operowa 🙂
♦ Albo kiedy Basieńka przysyła zdjęcie swojego szczeniaczka, bym z Mateuszkiem pomogła wybrać dla niego imię i wszystko, co do nas przychodzi jest… „słodziutkie” – więc pewnie z niego będzie „Czekoladka”
♦ A przedwczoraj to nawet super kolorowe ciuchy niespodziewanie dostałam!
(Dziękuję Haniu i Wam wszystkim, co u Wilejki byłyście, by celebrować siostrzeństwo)
♦ A jak sobie nad Wisłę pójdę i na wodę popatrzę, albo pod jakimś drzewem siądę…to mogłabym tak siedzieć i siedzieć w zachwycie..

Tyle piękna…

Tyle dobra…

Tyle zaskakujących zbiegów okoliczności…

I ja się tu nie cieszyć?

Śmieję się więc do życia i do siebie.

Ale zdarza mi się też z siebie samej pośmiać…

Dziś w nocy, na ten przykład, niespodziewanie straciłam głos?

I do rana się zastanawiałam, jak to ogarnąć, bo wieczorem na audycję miałam iść do Radio WNET :)

To dopiero byłby ubaw – dwugodzinna audycja radiowa bez mojego głosu!!!

(Karola <3 Dziękuję za ekspresową pomoc w temacie! )

A jutro chór mam poprowadzić…

Ciekawe…?

Lekko nierealne i całkiem śmieszne też…


Jak widać – życie jest pełne niespodzianek…


Jeśli głos nie wróci, to pomacham sobie łapkami i tylko niemy śmiech pozostanie 🙂

Dzisiaj w ramach dzielenia się z Wami pięknem i radością:
Wyjątkowy kawałek muzyki, który niedawno usłyszałam – Porangui ”Guided Journey” – polecam w całości posłuchać.

I jeszcze link na moje fotki z podróży (które od tygodnia wynajduję i publikuję) – może Was zainspirują do ruszenia w świat?

https://www.instagram.com/mariposa_all_around_the_world/