
Parę razy w życiu udało mi się spotkać genialnych nauczycieli. Dziś o kilku z nich słów kilka i o tym, czego mnie nauczyli.
Kanadyjscy Indianie z plemienia Czarne Stopy. Moja duchowa rodzina. Zaadoptowali mnie i pozwolili mi brać udział w ich świętych ceremoniach (mi.in. Taniec Słońca). To, czego mnie nauczyli, to że mam zadawać pytania, ale raczej nie spodziewać się odpowiedzi, bo oni niczego mnie uczyć nie będą – że sama mam się uczyć, czyli samodzielnie szukać odpowiedzi na swoje pytania. Obserwować i słuchać – ale nie koniecznie ich, bo jak twierdzą – mówi do nas wszystko – nie tylko ludzie, ale też przyroda i żywioły – ich duchy obecne wszędzie. Ale żeby je usłyszeć potrzebna jest pokora i wewnętrzna cisza.
Luczis Pustota – nauczyciel tantry, który pierwszy wprowadzał mnie w jej zagadnienia. Luczis przez cały tydzień tłumaczył mi, czym jest nasza energia (seksualna) i jak nią mądrze zarządzać. Było to 20 lat temu i zmieniło moje podejście do życia. Jak się okazuje, energia seksualna to jedyna energia, jaką posiadamy i albo potrafimy ją wykorzystać dla siebie i kreowania swojego życia, albo trwonimy – nie tylko w seksie, ale też w życiu – na rzeczy, które nie mają większego znaczenia. Sztabki złota wyrzucane w błoto w postaci emocji, oceny, lęków, oraz wszystkiego, co nie jest bezwarunkową miłością.
Bobby mcFerrin – absolutnie fenomenalny wokalny geniusz. Od Bobby’ego dostałam taką naukę: „Jeśli chcesz coś robić – rób to – każdego dnia – tak wiele godzin, jak tylko możesz. Z czasem osiągniesz mistrzostwo. Nie ma innej drogi”
Ci wspaniali nauczyciele mówili o tym samym – choć każdy na inny sposób.
Tylko Ty wiesz.
Szanuj siebie.
Bądź uważna i wytrwała.
Sama siebie kreujesz.
Sama znasz siebie najlepiej.
RÓB SWOJE – PO SWOJEMU.