
Właśnie znalazłam swój tekst sprzed wielu lat…
MÓJ DOM
Mój dom nie jest moim domem…
Niestety, na co dzień od mego Kosmicznego Domu oddzielają mnie grube mury mieszkań, w których przebywam… Prawdopodobnie kiedyś uwierzyłam, że blisko Ziemi żyją ludzie „prymitywni” i zdecydowałam, że wolę „kulturalnie” posiedzieć pomiędzy ścianami i ciągle coś w nich robić. A jak nie robić, to myśleć, co powinnam zrobić – posprzątać, kupić nową lampę, ugotować, wyprasować… Nawet gdy z domu wychodzę, to wtedy też nim żyję…
Dla niego pracuję i jego utrzymuję. Jak najbliższą mi osobę…
Zastanawiam się, co mu kupić, by ładnie wyglądał, kogo do niego zaprosić i co w nim ugotować, by gościom smakowało.
A w tak zwanym międzyczasie śmieci, rachunki, hydraulik i wszystko inne, co on zechce – ten dom, w którym mieszkam…
W tym samym momencie jest też ten drugi Dom i dzieli te domy tylko jeden krok. Aby wrócić do Domu, wystarczy wyjsć z domu i zatrzymać się.
Posłuchać. Popatrzeć. Nie myśleć. Nie robić. Być – w obecności, otwartości, ciekawości. Dać sobie przestrzeń, na tą Kosmiczną Przestrzeń, która wydarza się dookoła – dokładnie w tej chwili. Nie jutro, nie od Nowego Roku, ale zawsze w „teraz” – dosłownie za ścianą…
Uwielbiam wychodzić z murów, a gdy pod stopami czuję Ziemię przepełnia mnie szczęście. Czuję nieprawdopodobnie dziką i płodną Naturę, która wyraża swą moc w erupcjach wulkanów i w sile, z jaką potężne drzewa wyrastają z maleńkich ziarenek. Subtelna i fantazyjna, bogata i hojna – obdarowuje mnie bezustannie. Zachwyca różnorodnością przestrzeni, kształtów i zapachów, dotykiem wiatru, śpiewem ptaków, kolorami zorzy polarnej, życiem na rafie koralowej. W chwilę po burzy stwarza bramę tęczy, a nocą na Niebie wyświetla dla mnie filmy nie z tej Ziemi.
Kiedy staję na Ziemi pod Niebem to wiem, że doświadczam Wielkiej Tajemnicy…
To mój prawdziwy Dom – Wszechświat pełen wszystkiego, który niczego ode mnie nie chce – ani nowej kanapy, ani hydraulika, ani kredytu…


