Jak mawiają, jedno w życiu jest nieuniknione:
 
Czeka nas wszystkich odejście z tego świata…

Osobiście mam nadzieję, że to tylko przejście do innego wymiaru, że wraz z opuszczeniem ciała nieśmiertelny duch wyrusza w kolejną podróż.

Przeglądam ostatnio swoje zdjęcia z podróży. W jednej z nich miałam możliwość zobaczyć rytualne pochówki na dwóch indonezyjskich wyspach.

Na Bali wszyscy odświętnie ubrani idą w długiej procesji przez miasto i bardzo często uśmiechają się. Cała społeczność odprowadza zmarłego i wszystkie jego rzeczy w pięknie ozdobionej lektyce. Gra gamelan (jeden niekończący się utwór, który niejako przypomina, że życie trwa wiecznie), a kobiety niosą kosze pełne darów na ołtarze. Kiedy procesja dochodzi do morza – kapłani i kapłanki odprawiają piękną ceremonię, po czym pali się lektykę i ciało zmarłego, popioły przebiera i z pozostały kości kapłan układa „ludzka” i wkłada go do skorupy kokosa, a następnie odprowadza się go daleko do morza.

Nic materialnego nie pozostaje po człowieku na ziemi, żeby jego duch mógł spokojnie odejść.

Nieopodal na innej wyspie, jaką jest Sumba, już nie jest tak elegancko. Również niszczy się wszystkie rzeczy zmarłego, ale w ofierze składa się też zwierzęta, które są rytualnie zabijane, by ich duchy towarzyszyły zmarłej osobie w drodze w zaświaty. Wierzy się, że im więcej ofiar (duchów poświęconych istot), tym lepsze przyjęcie z drugiej strony. Musicie wiedzieć, że zwierzęta na Sumbie są bardzo drogie i całymi latami zbiera się pieniądze na tą okoliczność – tak jakby śmierć była ważniejsza od życia…
Tu pochówek odbywa się na podwórku zmarłego, a wylana krew zwierząt miesza się z ziemią.

W pogrzebie biorą udział wszyscy ludzie z okolic. Żuje się betel, muzyka przygrywa, a ciała zwierząt są szybko oporządzane, by surowe mięso rozdać w prezencie wszystkim przybyłym gościom.

Owinięty w koc zmarły zostaje wmurowany w grobowiec, który po wieki stać będzie tuż obok jego domu. Czaszki ofiarowanych zwierząt będą zdobić frontową ściane jego rodzinnego domu.

Nie wiem, kiedy i jak umrę…

Ale póki żyję mogę tworzyć, kochać i cieszyć się życiem…
Dla mnie taki dzień, jak dziś, a także każdy cmentarz i pogrzeb to przede wszystkim przypomnienie:

„Jestem… Jeszcze jestem…”

* Na Bali palenie zwłok odbywało się tuż koło plażujących w Kucie turystów.
* Z przyczyn oczywistych Sumbę prezentuję bez krwi.