
Jako dziecko byłam śmiertelnie poważna… Lubiłam myśleć godzinami… Kto wie? Może nawet medytować?
Z czasem zaczęłam bawić się i doświadczać całą sobą. Pamiętam, kiedy to miało miejsce – na koloniach letnich, gdy miałam 11 lat. Wystarczyły mi 3 tygodnie bez rodziców i ich zasad, by usłyszeć siebie i odkryć swoją zasadę, którą jest ciekawość świata.
Dziś mój syn też ma 11 lat i jest moim najlepszym nauczycielem – radości życia i obecności w „tu i teraz”.
Dwa lata temu zrobiłam nam to zdjęcie…
On we mnie i ja w nim
Z okazji dzisiejszego święta życzę wszystkim, by energia dziecka w nas dawała nam dostęp do radości, lekkości i odkrywania nieograniczonych możliwości Wszechświata
🎶🦋🎶