Ostatnimi czasy miałam bardzo mocny wgląd. Ponieważ lubię i chcę się z Wami dzielić rzeczami dla siebie ważnymi, które mogą również Wam coś dobrego wnieść do życia, dziś opowiem historię dotyczącą pieniędzy.

Wszyscy mamy na ich temat wiele najprzeróżniejszych przekonań, swoistych punktów widzenia. Istnieje szereg skrajności. Począwszy od klątwy Midasa, czyli symbolu chciwości, skończywszy na hazardzie i nędzy. Na szczęście złoty środek również pozostaje dostępny, możliwy do wypracowania.

Czy tego chcemy, czy nie, bez pieniędzy – jako motoru napędowego tej rzeczywistości – trudno byłoby nam swobodnie funkcjonować. Nasze ciała potrzebują schronienia, pożywienia i innych niezbędnych inwestycji, za które często przychodzi nam płacić wysoką cenę. Niestety pozyskiwanie tego „paliwa” nie przychodzi zbyt łatwo. Często wynika to z naszych przekonań, którym hołdujemy, które blokują nasz dostęp do tzw. rogu obfitości.

Ja sama na poziomie tzw. metafizycznym właśnie tego rodzaju zapatrywania miałam. Wynikały one nie tylko z historii mojego rodu, kiedy trzeba było ciężką pracą walczyć o przetrwanie, ale również z… moich poprzednich wcieleń i życiorysów. Podczas energetycznej pracy nad własną samoświadomością m.in. zobaczyłam siebie żyjącą w dostatku, posiadającą sporo pieniędzy, a jednocześnie nieszczęśliwą…

Mimowolnie zadałam sobie pytanie: – Dlaczego? Z jakiego powodu wiele bytów wcześniej bogactwo sprawiało mi przykrość zamiast cieszyć?

Wniosek nasunął się sam. Przez tysiące lat na ziemi nie istniały banki, z przyczyn naturalnie oczywistych trzeba więc było pilnować własnych skarbów. Analizując ten temat poczułam, że od pradziejów, jak każdy z nas, z konieczności stałam się niewolnikiem rzeczy cennych, a z czasem pieniędzy, owego motoru napędowego cywilizacji; złota, które nieustannie musiałam przy sobie nosić. Uświadomiłam sobie również, jakie uczucia rodziła wśród otaczających mnie ludzi zasobność mojej kieszeni, wśród tych, którzy nie posiadali równie wiele. Myślę, że nie przepadali za mną.

Ostatnio postanowiłam zrozumieć i przepracować opisany wzorzec, swoje własne przekonania wynikające z mojej odległej przeszłości. I zrozumiałam, że pieniądze niczym żywa istota nie lubią być posiadane „bez sensu”, bez uzasadnionego powodu; że one lubią nieś ze sobą sens i pozostawać w ruchu – „lubią robić coś dobrego” – nie tylko dla nas, ale też dla innych. Bo wtedy – kiedy dzielimy się swoim bogactwem – również nam go nie brakuje, ludzie nas lubią, przestaniemy czuć się samotni, jednocześnie czynimy świat nieco lepszym miejscem.

Oczywiście obfitość to nie tylko pieniądze. To również wiedza, którą się dzielimy. Serdeczność, jaką obdarowujemy innych. Czas, który poświęcamy ludziom. Swoista bezinteresowność, dzielenie się miłością i radością, uczuciami, które z czasem wracają do nas w formie ogromnych dawek pozytywnej energii.

Życzę Wam właśnie takiego bogactwa i lekkości, inwencji w obdarzaniu innych dobrem, które w sobie macie 🙂