Wrzesień 2005.

RPA, Kwa-Zulu Natal.

Urodziny Króla Zulusów, a przy okazji ceremonia „Reed Dance” (czyli „Taniec Trzcin”), podczas którego kilkanaście tysięcy półnagich dziewic tańczyło dla Króla. Wszystkie bardzo młode, szczęśliwe i dumne – bo właśnie tego dnia jedna z nich mogła zostać kolejną żona władcy Zulusów.

Byłam na tym urodzinowym przyjęciu u Króla. I nie powiem – impreza bardzo fajna, a sam Król niczego sobie, ale to, co dla mnie było ważne, to te półnagie dziewice, z którymi spędziłam cały dzień. Nigdy nie czułam tyle swobody i przyzwolenia na to, kim się naprawdę jest.

Chude… grube… ładne… brzydkie…

Mogłabym wystawić każdej z tych pań ocenę wg ówczesnego zachodniego kanonu piękna kobiecej urody. Ale w moim odczuciu każda z nich czuła się naprawdę piękna. I wolna. I dumna z tego, że jest i że tańczy dla samego Króla.

Pamiętam, jak po powrocie do ojczyzny zobaczyłam nasze polskie kobiety. Niewątpliwie piękne – ale inaczej – bo prawie każda z Polek ma przeciwko sobie siebie samą, naznaczoną negatywnymi uwagami na własny temat, czyli tzw. mieszaniną różnych „punktów widzenia”. I niestety – te punkty widzenia to nie tylko przyczyna naszych kompleksów i złego samopoczucia, ale też wytracania własnej cennej energii i tygodni życia. A na co tracenia? Na walkę, by przekonać innych, że się mylą, że to my mamy rację.

Niestety…

Prawie wszyscy to robimy i to przez niemal cały czas…

A prawda jest taka, że „punkty widzenia” to nasze wewnętrzne więzienie. Bo gdybyśmy byli wolni, to byśmy podejmowali decyzje w oparciu o odczucia, a nie przekonania. Bo jednego dnia coś może być dla nas dobre, a drugiego stracić na znaczeniu. Jednak przekonania nam nie dają możliwości wyboru w oparciu o prawdziwe potrzeby, bo z uporem twierdzimy, że „tak właśnie ma być”.

Istnieje jednak sformułowanie, które w sposób niemal magiczny pomaga w pokonaniu naszego wewnętrznego potwora. Jest nim proste stwierdzenie, swoista mantra:

„Interesujący punkt widzenia, że mam taki punkt widzenia na ten punkt widzenia…”.

Czyli zawsze wtedy, gdy osądzasz, czyli np. myślisz, że coś jest głupie, zbyt grube, dziwne, drogie – to powiedz sobie: „Interesujący punkt widzenia, że mam taki punkt widzenia na ten punkt widzenia…”.

I jeśli dasz sobie czas i oswoisz się z tą techniką, to zobaczysz, że tzw. prawdy, w które dotąd wierzyłeś i o które walczyłeś, zaczynają być tylko „punktami widzenia” i że na szereg spraw można patrzeć z wielu różnych stron. Bo wszystko tak naprawdę zależy od najróżniejszych czynników – takich jak nasze doświadczenia, temperament, a nawet własne samopoczucie danego dnia.

Jeśli podejmiesz pracę, czyli nawiążesz kontakt z własnym wewnętrznym Ja, z czasem zauważysz, że inni też miewają różne „punkty widzenia”, które są inne niż Twoje, czyli po prostu odmiennie – niż Ty – patrzą na świat.

Złapiesz dystans i staniesz się wolny 🙂