
Takich urodzin nigdy nie miałam i mieć nie będę. Niby każde są jedyne i wyjątkowe, ale te – przynajmniej dla mnie – absolutnie szczególne.
Wczoraj – dokładnie o tej porze (11.35) – skończyłam pół wieku!
Mocny, bardzo symboliczny czas….
Jak z żalem stwierdził mój znajomy, który na początku stycznia kończył 50 lat: „Teraz to już będzie z górki…”
Pamiętam, że kiedy on to powiedział, ja poczułam, że właśnie o to chodzi! Ma być z górki! Nie ma w tym niczego złego, wręcz przeciwnie – samo dobro
Bo przez połowę wieku wyraźnie się męczymy – wspinamy się na szczyty swoich możliwości i ciągle staramy się sobie i innym udowodnić, że potrafimy…
A tymczasem w życiu ma być lekko i miło i to, że sobie utrudniamy to niestety nasza wina…. moja oczywiście też…
Tak więc dojrzewałam do tego wyjątkowego momentu przejścia i „rodziłam się” przez kilka tygodni. Odkąd usłyszałam, że ma być „z górki” to moja podświadomość pracowała intensywnie i ciągle wracały pytania: „Co będzie, jeśli niczego nie zmienię? Jak będzie wyglądało moje życie?”
Nie wyglądało kolorowo…
Zobaczyłam, że tak jest skonstruowana moja psychika, że siebie i swoje potrzeby mam „na szarym końcu” – i „mogę” zająć się sobą dopiero po tym, jak wszystkim pomogę i załatwię wszystkie codzienne sprawy. Można „zrzucić” winę za to na moje „dziewiątki” i „jedenastki” – bliskie mi wibracje, które żyją, by wpierać innych, ale… dotarło do mnie, że pomimo ogromnej miłości do świata i przyjemności, którą daje mi pomaganie – mam też inną „pracę”
Mam zajmować się sobą i realizować siebie – nie tylko by służyć innym, ale żeby celebrować swoją obecność i swój własny czas – dla siebie samej – od rana do wieczora. Bo jeśli nie zrobię tego ja – to kto to zrobi za mnie i dla mnie?
Czułam, jak spadały ze mnie ciężary – oczekiwań, zobowiązań, karmy i wszelkiego rodzaju niewolniczych zapisów. Udało się. Dziś oddycham, czuję i widzę inaczej, i błogosławię ten wyjątkowy czas. Czuję lekkość i radość. W końcu to uznałam – jestem dla siebie najważniejsza
Kochani, Wam także życzę powrotu do Siebie
Jeśli się wahacie, czy można i czy warto – ślę do Was energię Życzliwości, Miłości i Odwagi
I jeśli mogę (w ramach mojego prezentu urodzinowego), to proszę – udostępnijcie choć jednej osobie (która jeszcze nie wie, że jest najważniejsza) – albo ten post lub zaproszenie do posłuchania mojej płyty. Mariposa „Efekt Motyla” – niczym musical – w całości opowiada historię powrotu do siebie (dostępna w sieci).