„Światy równoległe”

Wydawnictwo: National Geographic
Zdjęcia – Asia Pyrek
Tekst – Edi i Asia Pyrek

„Światy równoległe”

Wydawnictwo: National Geographic
Zdjęcia – Asia Pyrek
Tekst – Edi i Asia Pyrek

QUEENS
Nad ulicą, na piętrze, po metalowym moście jeździ metro. Metalowe słupy i szyny przenoszą drgania i hałas. Dołem amerykańskie krążowniki i koreańskie drobiazgi przepychają się w korku. Queens. Duszny i oblepiający upał. Jakby jadące na Manhattan pociągi zabierały z ulicy całe powietrze. Na rogu sklep z warzywami i długimi płachtami kaktusów przeznaczonych do pieczenia. Obok „one dollar shop” i salon wróżki. W drzwiach salonu stara kobieta o brązowych plamach wątrobowych na dłoniach pali papierosa, siedząc na składanym krzesełku. Długa podomka, rozpięta od dołu, pokazuje chude nogi pokryte sinymi żyłami. Staruszka, pochylona, patrzy bezmyślnie na ulicę. Za jej plecami naklejona na wpół otwartych drzwiach informacja, że ona zna przyszłość.

Mijamy ją z Francisco, wchodząc do samoobsługowej pralni. Pod ścianami dwa rzędy pralek i suszarek. Bębny pralek kręcą się. Do dwóch z nich wrzucamy nasze pranie. Potem drobniaki. Obok siedzą inni. Czytają, przeglądają Internet. To lepsza pralnia. Jeśli pierzesz masz darmowe wi-fi. Dla wielu ludzi pranie połączyło się z edukacją. Taniej prać i surfować po sieci, niż oddzielnie prać i oddzielnie płacić za połączenie. Ubrania mają czystsze i więcej wiedzą. Prawdziwa „win-win” sytuacja. Więc wiele dzieci odrabia tutaj lekcje, ktoś siedzi w kącie i rozmawia ze Skype’a z Patagonią. W jego bębnie kręci się kolorowa bielizna.

Francisco poznałem kilkanaście lat temu, kiedy pierwszy raz jechałem stopem po USA. Po tym, jak mieszkałem z bezdomnymi na Manhattanie, Franciso zabrał mnie na zachód swoją ciężarówką pełną japońskiego żarcia. Przez cały dzień rozwoziliśmy zieloną herbatę z ryżem i jakieś glony. I gadaliśmy. Najpierw o komunizmie i o New Wold Order, potem o templariuszach i wszystkich teoriach dotyczących końca świata, a na końcu o masonach (Francisco okazał się intelektualistą, komunistą, masonem oraz nielegalnym emigrantem z Meksyku i kierowcą tira).

– Jest taki facet – mówił Francisco – historyk Arnold Toynbee. I on twierdzi, że mainstream w sytuacji kryzysu zawsze kurczowo trzyma się już ustalonych poglądów i wzorców. Czyli można wyrysować taki piękny wykres pokazujący, że im bardziej się boisz, tym bardziej jesteś konserwatywny i bardziej przewidywalny.

Gdy się boisz, to wracasz do przeszłości, nadajesz mityczną wartość temu, co przydarzyło się dawniej. Kreujesz świat doskonały ze swoich wspomnień i wtedy „kraj lat dziennych” staje się Arkadią. A historia twojej rodziny, plemienia, kraju nabiera cech epopei heroicznej.

Wieczorem Francisco wyciągnie z szafy starą, oprawioną w skórę książkę o świętej geometrii. Książka owinięta jest w starą koszulę.

Francisco siada na podłodze. Na podłodze, bo mimo że ma do dyspozycji cały parter domku, wszyscy mieszkamy w jednym pokoju i nie ma żadnych krzeseł. Bo nie ma na nie miejsca. W tym pokoju żyjemy razem – Francisco, jego koreańska dziewczyna, szesnastoletnia córka Alexis, Asia, Mateusz i ja. Oraz pies. Poprzednio nie było ani Koreanki, ani psa, ale zamiast nich był kurczak, bo jak wiadomo „dzieci lepiej się chowają z kurczakami”. Kiedy zapytałem Francisco, dlaczego wszyscy gnieździmy się w jednym pokoju, kiedy dwa inne stoją wolne, odpowiedział, że to „najlepszy sposób na utrzymanie rodziny razem”.

A poza tym w jednym pokoju mieszka papuga.

Recenzja książki dostępna tutaj.

[instagram-feed]

Kontakt

Kontakt

Contact Us