„Ale o co chodzi?”
Wydawnictwo: National Geographic
Zdjęcia – Asia Pyrek
Tekst – Edi i Asia Pyrek
„Ale o co chodzi?”
Wydawnictwo: National Geographic
Zdjęcia – Asia Pyrek
Tekst – Edi i Asia Pyrek
KRĄG
Z kamiennymi kręgami jest trochę tak, jak z bronią. Podobno nawet zabezpieczona i rozładowana, raz do roku sama strzela.
Tak samo jest z kręgami, które nawet skomercjalizowane i zamienione na pamiątkę z wakacji, przynajmniej raz do roku stają się miejscem, z którego magia wynoszona jest w wiadrach.
I wtedy może być niefajnie.
Tak przynajmniej mówią.
Ten krąg jest jednym z największych w Irlandii. Ale nie ma przy nim budek z pamiątkami, sklepików z szybkim żarciem ani parkingu dla autobusów.
On siedzi sobie spokojnie przy jakiejś drodze. Parę metrów od asfaltu, który sam z siebie zwija się na noc.
Zatrzymaliśmy się przy kręgu. Idąca od drogi wąska ścieżka kończyła się cywilizacją. Budka, bramka i znudzony właściciel terenu, który oparty o drzewo, starał się wyglądać jak archetypowy irlandzki farmer. Słońce przeświecało przez gałęzie, powodując, że cienie tańczyły na kamieniach i trawie jak tysiące motyli o czarnych skrzydłach.
Kamienie były niewysokie i wyglądały, jakby zastygły w ruchu. Jak na stop-klatce. Zastanawiałem się, które z nich są krasnoludami. Wrona skakała po kamieniach. I wszędzie był spokój, który zachowywał się jak napruty eukaliptusem koala. Po prostu wisiał sobie na gałęzi. I były cienie liści biegające nam po rękach i twarzach. Prawie czułem łaskotanie motylich skrzydeł.
– Tutaj… – mężczyzna pokazał na leżące na prawo od wejścia do kręgu dwa kamienie przypominające szczerbinkę w karabinie – …21 grudnia, w czasie przesilenia słońce wstaje dokładnie pomiędzy tymi kamieniami.
Ten krąg jest odwiedzany tego dnia przez czarownice, które urządzają tutaj swoje sabaty. Wicca uważają też, że to miejsce jest aż gęste od Dobrych Ludzi. Bo zapach magii działa na nie jak feromony na mniszkę.
– Widział pan te sabaty?
– Ja tam nic nie widziałem… – Mężczyzna wzruszył ramionami.
– A rozbierają się naprawdę i tańczą… nago… znaczy się niekompletnie ubrane?
– Ja tam nic nie widziałem…
– A jakieś ofiary składają… bo ja słyszałem, że z dziewic?
– Ja tam nic nie widziałem…
Zacząłem powoli odnajdywać się w tej konwersacji. Uczyłem się, że zasady są proste – ja zadaję pytanie i ja nie dostaję odpowiedzi.
– A elfy, „Dobrych Ludzi”, pan widział?
– Ja tam nic nie widziałem…
Podeszła Asia.
– A czy może pan nam pomóc… bardzo proszę… – zapytała ze swoimi oczami „ja taka mała, a pan taki duży…”. Potem powolny ruch głową, żeby czarne włosy zawirowały w powietrzu i opadły na ramiona. I na końcu uśmiech z lekkim trzepotaniem rzęs.
Mężczyzna zaczął mówić.
– Z Dobrymi Ludźmi naprawdę to jest tak…
I wtedy poczułem się jak dziecko, które dowiedziało się, że keczup nie jest warzywem.
Prawda o elfach wyglądała całkiem inaczej, niż myślałem. A „oś zła” powinna ominąć Koreę i Irak, a objąć swoim zasięgiem wszelkie skupiska elfów. Elfy nie są przyjazne. Elfy są groźne. Elfy napadają na pozostawione w kołyskach dzieci i podmieniają je na stare i brzydkie elfy. Czasami takie dziecko zamykają w kamiennym kręgu jak ten. Jeśli chcemy odzyskać swoje dziecko z powrotem, musimy takiemu podmienionemu elfowi podpalić stopy. Elfy zwodzą samotnych wędrowców. Elfy zabijają bydło. Elfy bawią się wszelkimi ssakami. Elfy są złośliwe i oszukują. Elfy w rzeczywistości są strasznie brzydkie i tylko dzięki swojej muzyce i magii oszukują ludzi, że są piękne. Elfy kradną. Elfy wypijają krew zwierząt i ludzi.
Recenzja książki dostępna tutaj.
Kontakt